
Jak mówi Lidia Autuchowicz, 15 grudnia wysłała synowi niezbędne lekarstwa. Jednak 26 grudnia napisał w liście że leków mu nie przekazano.
„Przesyłka z Wołkowyska do Grodna idzie maksymalnie dwa dni, – mówi matka więźnia politycznego. – Dlatego bardzo się martwię, dlaczego zatrzymali tę paczkę. I do teraz nie mam informacji czy w końcu do niego dotarła.”
Nasza rozmówczyni dodała, że w trakcie pobytu w więzieniu u Mykoły nasiliły się stare dolegliwości – bóle pleców, problemy z zębami, i pojawiły się nowe – podwyższony poziom cukru we krwi.
„Wpływa na niego napięcie nerwowe, kiepskie żywienie.” – uważa Lidia Autuchowicz.
Sam Mykoła, wbrew ciężkim warunkom odbywania kary, jest pogodny i w swoich listach podkreśla, że wytrzyma ten test z godnością.
Matka więźnia mówi, że w dalszym ciągu uczy się on białoruskiego i angielskiego, a także prowadzi aktywną korespondencję.
„Ponad 80 ludzi stale do niego pisze, – mówi matka. – Większość listów przychodzi z Mińska, są też z Europy, Ameryki, Rosji, Kanady. Słowa otuchy od ludzi bardzo pomagają mu przetrwać niesprawiedliwą karę.
W swoich listach Autuchowicz pyta o bieżące sprawy – wprowadzenie podatku na samochody, przyjęcie budżetu na 2014 rok, akcje protestacyjne na Ukrainie.
Przypomnijmy, przedsiębiorca z Wołkowyska Mykoła Autuchowicz odbywa karę w więzieniu nr 1 w Grodnie. Został skazany na 5 lat i 2 miesiące pozbawienia wolności za rzekome przechowywanie pięciu pocisków. Wyjście na wolność przewidziano na 8 kwietnia bieżącego roku.
spring96.org