
Igar Aliniewicz, odbywający karę w nowopołockiej kolonii nr 10, uzyskał zgodę na krótkie widzenie z rodziną.
O tej stronie charter97.org powiadomiła matka więźnia Walentyna Aliniewicz.
«Byliśmy z mężem na krótkim widzeniu z Igarem. W zaostrzonym rygorze takie widzenie w kolonii dozwolone jest 3 razy w roku. Prowadzone było z użyciem słuchawki telefonicznej, przez szybę. Syn wyglądał zdrowo, choć widać było, że policzki miała zapadnięte: 20 dni spędzonych w karcerze dało znać o sobie. Rzekłabym, że duch w nim pozostał niezłomny, a poczucie humoru takie jak zawsze», – uważa matka więźnia politycznego.
Zauważył ona również, że udało się przekazać Igarowi paczkę.
«O dziwo, przekazanie paczki obyło się bez żadnych ekscesów. Przyjęli wszystko, oprócz grzybów suszonych, pianki do golenia i cążków do paznokci. Tych rzeczy podobno zabrania regulamin, tylko jak obcinać paznokcie – to jest pytanie. Obeszło się bez «drążenia» kiełbasy. Co prawda, Igar jej nie przyjął, stara się nie jeść mięsa», – podsumowała Walentyna Aliniewicz.
Przypomnijmy, że dwa miesiące temu w Rosji wydano książkę Igara Aliniewicza «Jadę do Magadanu», w której więzień polityczny opowiada o sowim aresztowaniu w Moskwie i o miesiącach spędzonych w areszcie śledczym KGB.
27 maja 2011, sędzia rejonu zawodzkiego w Mińsku Żanna Chwojnicka skazała Igara Aliniewicza na 8 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Obecnie odsiaduje on karę w Nowopołockiej Kolonii Karnej nr 10, która znana jest ze swoich szczególnie złych warunków przetrzymywania . On, a także Mikoła Dziadok i Aleksander Franckiewicz zostali oskarżeni o organizację pochodu na budynek Ministerstwa Obrony, napad na kasyno “Shangri La”, oraz oddział zamknięty na Okrestina, jak również o podpalenie drzwi budynku “Biełarusbanku”.