
Sprawa więźnia politycznego, lidera “Młodego Frontu”. Dzmitrija Daszkiewicza powinna znaleźć się w centrum uwagi społeczeństwa demokratycznego. Działacz, zatrzymany w przededniu wyborów prezydenckich i skazany na 2 lata kolonii karnej za rzekome pobicie 2 mieszkańców Mińska, powinien wyjść na wolność w grudniu. Jednak sąd w kolonii w Głubokoje skazał Daszkiewicza na jeszcze jeden rok więzienia za niepodporządkowanie się poleceniom administracji kolonii.
Tą metodę władze mogą stosować w stosunku i do innych więźniów politycznych – nie wyklucza tego znany dziennikarz Andrzej Poczobut, który sam jest prześladowany przez białoruskie władze:
– To, co dzieje się teraz z Dzmitrijem – to najstraszniejsza sytuacja, jaka ma miejsce na Białorusi. Może ludzie tego nie rozumieją, a może z innych powodów, niestety, nie ma zainteresowania tą sprawą. Po wyroku dla Dzmitrija wyroki wszystkich innych więźniów politycznych mogą być przeciągane w nieskończoność.
Obecnie Dzmitrij Daszkiewicz odbywa wyrok w kolonii nr 13 w mieście Głubokoje w obwodzie witebskim. W czasie procesu, Dzmitrij Daszkiewicz odmówił udziału w nim adwokata, gdyż uznał proces w jego sprawie za polityczny i wymyślony.
racyja.eu