Aktywistę „Młodego Frontu” Władimira Jaromienka, któremu przyznano nadzór, wywieziono 40 km od Mińska w dniu zwolnienia z więzienia na ulicy Okriestina w Mińsku.
„O 12:30 kazano mi zebrać swoje rzeczy w celi. Wiedziałem, że coś jest nie tak, bo nie mogli mnie wypuścić półtora godziny wcześniej. Wsadzono mnie w samochód i odwieziono na teren rejonu wołożyńskiego, 40 km od Mińska. Milicjanci trzykrotnie wprowadzili nieprawidłowy PIN na moim telefonie, żebym nie mógł dzwonić” – poinformował Radio Swoboda Władimir Jaromienok.
O warunkach swojego 15-dobowego aresztu w więzieniu na ulicy Okriestina Władimir powiedział: „Posadzono mnie w celi dla dwóch ludzi. Jedno dwupiętrowe łóżko. Cela narożna – nie było tam zbyt ciepło. Na początku siedział ze mną młody chłopak. Po tym, jak go wypuścili, wsadzili bezdomnego. Całe szczęście, że bezdomny okazał się być czysty – bez wszy.”
18 kwietnia przeprowadzono rozprawę sądową nie zważając na brak uczestnictwa w niej Jaromienka. Aktywistę „Młodego Frontu” aresztowano na 15 dób – rzekomo za naruszenie warunków profilaktycznego nadzoru. Według pierwszomajowego sądu Władimir Jaromienok nie znajdował się u siebie w domu przez jakiś okres czasu od godziny 21 do 6 rano 24 lutego 2013 roku.
O sądzie Jaromienok dowiedział się dopiero 24 kwietnia.
15 marca 2012 roku Jaromienkowi – osądzonemu za uczestnictwo w akcji protestu przeciw sfałszowaniu wyborów prezydenckich w 2010 roku – przyznano prewencyjny nadzór na rok. Jednak w tym roku, 15 marca, nadzór był przedłużony jeszcze na pół roku. Nieprzestrzeganie nadzoru grozi pozbawieniem wolności na rok.
Zgodnie z warunkami profilaktycznego nadzoru Jaromienok powinien znajdować się
w domu od godziny 21 do 6 rano. Raz w tygodniu przychodzi do niego na kontrolę dzielnicowy, więc Jaromienok nie ma prawa przekraczać granic Mińska bez zezwolenia milicji.
Charter97